1. gdy pani doktor przyłożyła do moich nagich pleców (ma pani skórę gładką jak niemowlę) zimną główkę stetoskopu, usłyszałam, iż nie leczyłam płuc tak długo, że stały się zapyziałe. w głowie od razu zapaliła mi się zielona lampka, że mam w sobie przecież dużo starych uczuć, do których taki status pasuje jak ulał
2. najważniejsze z nich daje o sobie znać zawsze dziś. to już chyba nie jest smutek, bardziej bunt i niezgoda (głupia, chce się boksować z faktami) na to, że stoi się przy grobie, przy którym stać się nigdy nie powinno. siedem lat temu kazałam wyryć na nim epitafium, że dzieli nas tylko czas, ale teraz już nie wierzę w ciągi dalsze. na szklanki pustym dnie obejrzę stary film. o ludziach, co we mgle, o czasie, który był
3. a jednocześnie czuję za to coś w rodzaju wdzięczności, bo choć nie wzmocniło, to uszlachetniło. biografowie piszą o takich wydarzeniach w życiu swoich bohaterów, że to ich przeżycie formujące. cóż, komuś musiało się trafić akurat takie
4. sprawdzony repertuar spraw kojących: ciepło babci janinki, merdający ogon soby (gdyby nie tułów, okręcałby się naokoło), spacery z nią przez mokre łąki we mgle i w błocie. mój chrzestny mówi, że psy są gorsze od dzieci, bo zawsze pozostają jak dzieci. poniekąd ma rację – z tym, że to właśnie jest w nich najlepsze
5. i świadomość, że jaki by nie orkan na zewnątrz lub w środku, to zawsze będzie poezja. całe szczęście, bo adam zagajewski dobrze radzi:
Spróbuj opiewać okaleczony świat.
Pamiętaj o długich dniach czerwca
i o poziomkach, kroplach wina rosé.
O pokrzywach, które metodycznie zarastały
opuszczone domostwa wygnanych (…).
Powinieneś opiewać okaleczony świat.
Pamiętaj o chwilach, kiedy byliście razem
w białym pokoju i firanka poruszyła się.
Wróć myślą do koncertu, kiedy wybuchła muzyka.
Jesienią zbierałeś żołędzie w parku
a liście wirowały nad bliznami ziemi.
Opiewaj okaleczony świat
i szare piórko, zgubione przez drozda,
i delikatne światło, które błądzi i znika
i powraca
Piękny, refleksyjny tekst. Smutny, ale z nutką optymizmu (mam nadzieję, że to ostrożny optymizm, a nie jedynie rezygnacja). Pięknie wkomponowany wiersz, nie znałam.
losy się nieustannie ważą ;) dziękuję za komentarz, zrobiło mi się od niego na chwilę jakby cieplej. pozdrawiam :)
Czułam, że zacytujesz ten wiersz..
Dzięki za tekst i wiersz Zagajewskiego :)