zdj. unsplash.com
1. podchodzę do drzwi wejściowych i naciskam na klamkę, napotykam jednak opór – oho, zamknięte. znam numer mieszkania, ale domofon nie działa. telefonuję do osoby, z którą na spotkanie umówiona byłam. numer aktualnie jest zajęty. nie widzę więc innej opcji jak czekać. po chwili mam towarzyszkę, która staje przed tym samym kłopotem wrót zamkniętych. tylko że ona, po krótkim namyśle, za klamkę po prostu szarpie. wchodzimy do środka.
z każdym krokiem przekonuję się, że stoisz przede mną otworem, świecie.
2. emil cioran, słynny optymista, rzekł kiedyś, że prawdopodobnie życia mu nie starczy na pogodzenie się z faktem, że jest rumunem. wyniki niedzielnych wyborów prezydenckich sprawiły, że moja polskość, z rany jako tako zabliźnionej, stała się raną na powrót otwartą. niby nikt nie chce żyć w ciemnogrodzie. a jednak większość.
3. żeby nie było tu za smutno – kolejna historyjka pochodzić będzie z najlepszego miejsca w całym wszechświecie, czyli z łóżka. śpimy z miłością nadzwyczaj zgodnie. gdy ja przewracam się z boku prawego na bok lewy, miłość w półśnie też to czyni. gdy miłość wraca na bok prawy, idę za nią. co poranek upewniamy się, czy zeszłej nocy też to się stało. wszystko jest czułość.
4. z opowieści doktora kukurowskiego: nieliczni wykładowcy naszego instytutu nie próbowali twórczości oryginalnej. ja zrobiłem to raz — gdy żona poprosiła mnie, abym napisał dla niej erotyk. był celowo słaby, abym nie musiał zmuszać się do tego po raz kolejny. mirek [habilitowany doktor olędzki] nie ma dość charakteru, aby nie pisać literatury. przeglądałem ostatnio zbiór jego wierszy ‘bal maturalny’. to nie jest dobry tom. nie wiem jeszcze co o tym sądzi sam mirek… muszę z nim porozmawiać. może się pięknie różnimy. będę bardzo tęsknić za tym człowiekiem. nawet jeśli przyjdzie mi się przez niego bronić dopiero w grudniu po południu.
Oh ten Cioran wieczna udręka <3 ale to nic, Rumunii też jakoś musząc żyć z faktem, że był jednym z nich. A propo Rumunii i wyborów prezydenckich, liczyłam na to, że w Polsce w końcu (tak jak pod koniec zeszłego roku w Rumunii) w końcu wygra ktoś kto nie jest powiązany ze starym komunistycznym bagienkiem. Bo choć prezydent młody to i tak wiadomo kto mu stoi za plecami i szepcze do uszka.