1. wszyscy jesteśmy ptakami w klatce i życie najbardziej ciąży tym, którzy mają największe skrzydła (flaubert)
2. to nie o mnie. ja mam serce na baterie słoneczne i gdy kwitną śliwy, mogłabym skoczyć za tym światem w ogień. z niedzieli w poniedziałek przechodziłam przy otwartym oknie; zerwałam się z łóżka o piątej nad ranem – myślałam, że budzik, a to był trel ptaków tak głośny. już trzy razy w tym miesiącu śniłam się sobie w ciąży (nowa aktywność, przypływ natchnienia, urzeczywistnienie nadziei – stoi w senniku), a kiedy kelner z #bezcukru chce zanotować, dokąd przynieść mi kawę, nie zapisuje numeru stolika, tylko: piękna w kropki. rozumiesz, wszystko to robi mi dość dobrze (słońce do oka mi wpadło)
3. czy wspominałam już, że gdy w grudniu płakałam nad barszczem z uszkami, soba zdanewicz zlizywała mi z policzków łzy? tyle pereł wokół; gdy przestanę robić gazety, zostanę jubilerką (frank o’hara do malarza larry riversa: mój drogi, nie narzekaj. robisz to, co ja mogę tylko nazwać)
4. ponieważ głośno myśli, wiem, co jej mąż zje dziś na obiad, gdzie we wrocławiu najlepiej urządzić komunię oraz jakie oceny z matematyki pawełek otrzymał w trakcie ostatniego półrocza. dlatego kiedy akurat ona kogoś ucisza, w mózgu na ułamek sekundy zatrzymują mi się neurony, no bo kurwa, serio? w młodych wilkach, arcydziele polskiej kinematografii, pada zdanie: a jak cię złapią na kradzieży za rękę, to mów, że to nie twoja ręka. i to jest najgorsze z moich ustaleń o człowieku: niektórzy naprawdę wierzą, że nie kradną, chociaż kradną (albo że są cicho, chociaż nie są). totalnie nierokująca sytuacja: dystans jest przecież niezbędny, by coś przestać
5. a skoro już decyduję się wygłaszać tu drobne prawdy o świecie, chętnie wytłumaczę również to, dlaczego tak mało ludzi w tym kraju czyta poezję (znów o’hara, bo akurat jego noszę teraz w torebce: poezja jest bystrzejsza i bardziej niezawodna niż proza, toteż godzi się, aby to właśnie ona wykończyła literaturę). otóż z zamkniętymi oczami można zamówić kuriera z zalando, kupić dysk zewnętrzny albo tani bilet lotniczy do lwowa, ale zdobyć tomik poetycki to już karkołomne zadanie. za żadną książką nie napisałam tylu maili, nie zrobiłam tak wielu przelewów, ani nie otrzymałam tylu przelewów zwrotnych, co za tkanką natalii de barbaro
6. przy czym wydarzeniem i tak listy szymborskiej i herberta. the best of:
jeszcze niech pan dośle ten wiersz o cenzorach. spróbować zawsze warto, a nuż się nie połapią. trzeba mieć zawsze zaufanie do głupoty ludzkiej (w.sz.)
jestem w straszn. sytuacji. sonety zostawione u ciebie koniecznie potrzebne. błagam wyślij. nawet jeśli zgubiłaś oryginał napisz coś żeby się zgadzało na objetość na pewno będą lepsze (z.h.)
tak się głupio chowamy za ironią ale dla Ciebie mam ciepłe i bezradne uczucie (z.h.)
napisz zaraz czy dobroć to znaczy słabość. gnębi mnie to od 38 lat (z.h.)
a na koniec odpowiedź szymborskiej na gratulacje herberta : Gdyby to ode mnie zależało, to Ty byś teraz męczył się nad przemówieniem…
[…] mnie zresztą wiele rzeczy pięknego kalibru, na przykład ta, że po perypetiach związanych ze zdobyciem mount everestu, tfu, tomiku wierszy natalii de barbaro, niespodziewanie dostaję na adres redakcji kilkadziesiąt książek innych poetów – […]