1. najbardziej lubię, gdy idziemy ulicą albo pijemy piwo na placu społecznym, a marek znienacka całuje mnie w roznegliżowane na cześć lata ramię. oraz gdy mówi o kotach, że są nasze, a przecież jeszcze kilka miesięcy temu nie miałam pojęcia ani o jego, ani o ich istnieniu. chyba coś buduję, całkiem to super
2. pozostając w temacie rzeczy sprawiających przyjemność – kilka tygodni temu po raz pierwszy wzbiłam się w przestworza. jeśli w skali przyjemności seks ma dziesięć punktów, to odrywaniu się samolotu od pasa startowego przyznaję dziewiątkę. gdyby nie wewnętrzny imperatyw pisania, zostałabym stewardessą
3. cudze blogi wzruszają mnie rzadko, ale w ubiegłym tygodniu tak było; jechałam do pracy i przytakiwałam sarze ferreirze, że to właśnie jest wszystko, a nasze ochłapy to czyjeś marzenia, nawet marzenia nas samych, tyle że z kiedyś. choć w międzyczasie horyzonty się przesunęły i sięgać się chce coraz dalej i po coraz więcej (naturalnie), to przecież dziesięć lat temu pragnęłam być dokładnie w tym miejscu życia, w którym jestem dziś (pamiętam to dobrze). chwilę później mdleję w autobusie (dużo pracuję i mało śpię, prawdopodobnie nigdy nie dam sobie spokoju)
4. co robisz? pielę wspomnienia (julia hartwig)
5. w tygodniku powszechnym wydrukowano kiedyś jej wiersz z niepotrzebnym n na końcu imienia. artur międzyrzecki słał wtedy do redakcji sprostowanie, iż ręczy, że jego żona jest kobietą. ludzie mieli drobne sprawy, a teraz nie żyją; moje serce z tego nie może, bo to kiedyś będzie o nas
6. i że ta polska biedna i w mrok. ktoś tu zapomniał, że rok 1984 orwella nie był poradnikiem
.. podobnie jak Folwark Zwierzęcy ;).