zdj. unsplash.com
1. marcel proust: – szczęśliwie znalezienie dobrej książki może zmienić przyszłość duszy.
2. ernest hemigway założył się z przyjaciółmi o to, że jest w stanie napisać kompletną historię, używając jedynie sześciu słów. osoby, które w zakładzie udział wzięły, spodziewały się łatwego zarobku, lecz gdy zapoznały się ze zdaniem przez hemingwaya skreślonym – oniemiały. bo brzmiało ono tak: na sprzedaż: dziecięce buciki, nigdy nie noszone.
3. znalezione w notesie starym: głoszę radość, bo wyrosłam z rozpaczy – już pokonanej. google milczy na ten temat, więc to chyba moje serce pomyślało. dość śmiało.
4. wypytuję znajomych o nadchodzące wybory. co myślą, co zrobią, który scenariusz ich ucieszy. odpowiedzi łamią mi serce. od chłopaczka z ekonomicznego usłyszałam na przykład, że zagłosuje na platformę, gdyż od jednego z potencjalnych posłów otrzymał kieszonkowy otwieracz do piwa (dokładnie takiego potrzebował). z kolei moja serdeczna koleżana (którą cenię bardzo, więc to zabolało) wyznała, że zagłosuje na wujka z prawa i sprawiedliwości, bo choć pis to nie jej bajka, to dobrze jest mieć rodzinę w parlamencie. no przecież. jak w tym kraju ma dziać się mądrze, skoro my jesteśmy tacy głupi? cudownie, niech ludzie sobie głosują na kogo chcą, lecz ZE SZCZEREGO PRZEKONANIA.
5. ubiegłą sobotę spędziłam w dostojnych murach ossolineum, grzejąc się w blasku olgi tokarczuk. pisarkę przywitały gromkie brawa, co w kontekście wiadra pomyj, które ostatnio na nią wylano – wzruszyło mą duszyczkę. dobrze jest wiedzieć, że choć część społeczeństwa ma świadomość, że czystym polakiem jest ten jedynie, który właśnie wziął prysznic. trochę się także pozachwycałam, bo tokarczuk wysnuła teorię o szerokich, lecz płytkich umysłach pisarzy. doskonale poruszają się w poziomie, kojarząc ze sobą fakty, okoliczności, światy. w odróżnieniu od naukowców, których myśli kursują w pionie, góra – dół. (gdyby ktoś chciał zaśmiać się z pisarzy, to od siebie dodam, że są też mózgi, które w żadną stronę nie wychylają się za bardzo).
6. udany wieczór kawalerski? zaczyna się w bolesławcu, a kończy we wrocławiu, 120 kilometrów dalej (taksówką przejechanych NIESPODZIEWANIE). true story.
do przeczytania w nowej polsce! zagłosujcie mądrze.
echo tygodnia
Przeczytałam kilka Twoich wpisów z tego cyklu na raz. Muszę powiedzieć, że też najbardziej lubię swoje poczucie humoru, ale w przypadku Twoich tekstów udzieliło mi się Twoje ;-) Czekam na kolejny wpis i pozdrawiam.
:) do przeczytania!