1. ten świat jest opętańczo piękny nie dlatego, że jest, ale dlatego, że ja go tak widzę (hrabal)
2. o co nie jest trudno, gdy patrzy się na niego z werandy domu, wzdłuż ścieżki do którego rosną niezapominajki. te sprawy biorą mnie ot tak: lilaki zrywane do słoika (tuwim: narwali bzu, naszarpali, nadarli go, natargali, nanieśli świeżego, mokrego, białego i tego bzowego), które na noc trzeba wynosić, gdzie się nie śpi, tak mocno pachną; chmury jakby namalował je van gogh, ich prędkość, rechot żab w szuwarach. zrywam konwalie, a później wkładam je sobie za stanik. jaka call girl, taka waluta (przywiozłam na ramionach słońce z wielenia)
3. umówiłam się z kamilą i gdy już spotkałyśmy się w przedwojennej, dotarło do nas, że choć nie poruszyłyśmy kwestii miejsca, to i tak wiedziałyśmy, dokąd przyjść. ładne
4. spotyka mnie zresztą wiele rzeczy pięknego kalibru; na przykład ta, że po perypetiach związanych ze zdobyciem mount everestu, tfu, tomiku wierszy natalii de barbaro, niespodziewanie dostaję na adres redakcji kilkadziesiąt książek innych poetów – z krakowa, od tomka
5. a wczoraj krystyna janda i zapiski z wygnania (świetny tekst sabiny baral. chłodny, precyzyjny). nas już tu nie ma. a wy zostaniecie z tym waszym antysemityzmem. no i naprawdę: monodram wieńczą krótkie filmy z marszów oeneru, z palenia tęczy na placu zbawiciela, wszystko okraszone skandowanymi marzeniami o wielkiej polsce narodowej. byłam w imparcie wraz z mamą i ona na tym płakała. z niej jestem
6. kiedy indziej małgorzata opowiada mi, co u dzieci – że postanowiły bawić się w chowanego. przy czym zasada była taka, że nie można skrywać się za samochodami, bo i nie bezpieczne, i zbyt łatwe. gdy po kilku minutach zabawy a znalazł b za samochodem, b powiedział, że lepiej będzie jeśli… przestaną się bawić. a więc to ten mechanizm zadział wtedy, noted
7. – zastygająca czekolada jest gorsza niż śnieg – rzekł dowódca oddziału straży pożarnej po tym, jak w ubiegłą środę na autostradzie wywróciła się ciężarówka z czekoladą. szanowny panie, gorsza w jakim sensie? bo chyba nie w smaku
8. a lew patronuje tym słowom dlatego, że tak dałabym na imię swojemu synowi, gdybym go miała teraz lub niedługo. po tołstoju (może i dobrze, że nabokov był już dawno)
Żałuję, że nie miałam okazji być na monodramie Jandy (to w sumie tylko moja wina, bo nie załatwiłam sobie biletu), a teraz żałuję jeszcze bardziej. I tak bardzo zazdroszczę konwalii!